Rzuciłam telefonem na stolik. Chloe, Paul i Denis pytali mnie, co się
stało, ale nie specjalnie miałam ochotę im odpowiadać. Jakby brzmiało?
Facet, którego znam kilka godzin zabrania mi robić cokolwiek, więc musze
siedzieć w domu. Absurd! Włączyliśmy telewizję. Skakaliśmy piętnaście minut po
kanałach, aż w końcu znaleźliśmy jakąś komedię. Oglądaliśmy ją jakieś pół
godziny, a potem się skończyła. Paul włączył MTV. Nagle rozległo się pukanie do
drzwi.
- Denis. Otwórz.
-All, rusz czasem dupę.
-Ty też możesz- wzruszyłam ramionami i wzięłam kolejny łyk piwa. Denis otworzył
drzwi.
-Nie. Nie ma jej.
-Jest! Daj mi przejść- cholera, to Chris. Odruchowo skuliłam się.
Chris wszedł do środka.
-Allison. Idziemy.
-Ona nigdzie z tobą nie idzie- odezwał się Paul.
- Zamknij się, póki mam cierpliwość.
Allison!
Chris złapał mnie za rękę i
pociągnął. Wrzeszczeli na niego ale to nic nie dało. Rzuciłam im nieme
"przepraszam, zobaczymy się jeszcze" i powlokłam się za chłopakiem.
Wlazłam do samochodu.
-Czego ty do cholery chcesz?
-Nie zrozumiesz.
-Nie zrozumiem!? Jestem z przyjaciółmi, a ty przyłazisz i mnie porywasz!
-To dla twojego bezpieczeństwa.
-Wypuść mnie! Do cholery wypuść mnie!
Kiedy tylko dojechaliśmy do miasta, Chris zatrzymał się
na stacji. Zatankował i poszedł zapłacić. Szybko zarzuciłam torbę na ramię, po
cichu wyszłam z samochodu i rzuciłam się biegiem. eNie znałam tego miejsca, ale
chciałam uciec, schować się, poczekać, aż on odjedzie a potem złapać stopa.
Zatrzymałam się w krzakach, około 400 metrów od stacji. Czekałam, ale nie
widziałam samochodu Chrisa. Usłyszałam jednak szelest krzaków. Coś tam było.
Poczułam ból. A potem widziałam ciemność.
Obudziłam się w małym pokoju. Leżałam na łóżku stojącym na środku
pokoju. Obok była komoda. I to wszystko. Ściany były szare, a podłogi
ciemne. Wstałam i zakręciło mi się w
głowie. Trzymając się ściany podeszłam do drzwi. Uchyliłam je. Zobaczyłam
wielki korytarz, na którego końcu były schody prowadzące na dół. Usłyszałam
krzyki.
-Dlaczego jej nie zatrzymałeś?!
-Ma prawo spotykać się z przyjaciółmi!
-Ale nie z NIMI! Mogli ją zabić!
-Skąd mogłem wiedzieć z kim ona się przyjaźni?!
Zdecydowałam zejść na dół.
Chwiejąc się zwlokłam się ze schodów. Na dole był spory salon, urządzony jakoś
tak…starodawnie. David i Chris mnie zobaczyli.
-Jesteś taka lekkomyślna!- wrzasnął Chris.
-Do cholery! Powiedzcie mi co tu się dzieje!
_____________________________________
Krótki, nudny i w ogóle nie jestem z niego zadowolona. Rozdziały piszę z wyprzedzeniem, dlatego na razie w miarę często się pojawiają. Jestem aktualnie w trakcie pisania VI. Dodatkowo powiem wam, że następne rozdziały pisane są z różnych perspektyw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz