piątek, 16 stycznia 2015

III: Porwanie

     Rzuciłam telefonem na stolik.  Chloe, Paul i Denis pytali mnie, co się stało, ale nie specjalnie miałam ochotę im odpowiadać. Jakby brzmiało? Facet, którego znam kilka godzin zabrania mi robić cokolwiek, więc musze siedzieć w domu. Absurd! Włączyliśmy telewizję. Skakaliśmy piętnaście minut po kanałach, aż w końcu znaleźliśmy jakąś komedię. Oglądaliśmy ją jakieś pół godziny, a potem się skończyła. Paul włączył MTV. Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
- Denis. Otwórz.
-All, rusz czasem dupę.
-Ty też możesz- wzruszyłam ramionami i wzięłam kolejny łyk piwa. Denis otworzył drzwi.
-Nie. Nie ma jej.
-Jest! Daj mi przejść- cholera, to Chris. Odruchowo skuliłam się.
      Chris wszedł do środka.
-Allison. Idziemy.
-Ona nigdzie z tobą nie idzie- odezwał się Paul.
- Zamknij się, póki mam cierpliwość.  Allison!
      Chris złapał mnie za rękę i pociągnął. Wrzeszczeli na niego ale to nic nie dało. Rzuciłam im nieme "przepraszam, zobaczymy się jeszcze" i powlokłam się za chłopakiem. Wlazłam do samochodu.
-Czego ty do cholery chcesz?
-Nie zrozumiesz.
-Nie zrozumiem!? Jestem z przyjaciółmi, a ty przyłazisz i mnie porywasz!
-To dla twojego bezpieczeństwa.
-Wypuść mnie! Do cholery wypuść mnie!
             Kiedy tylko  dojechaliśmy do miasta, Chris zatrzymał się na stacji. Zatankował i poszedł zapłacić. Szybko zarzuciłam torbę na ramię, po cichu wyszłam z samochodu i rzuciłam się biegiem. eNie znałam tego miejsca, ale chciałam uciec, schować się, poczekać, aż on odjedzie a potem złapać stopa. Zatrzymałam się w krzakach, około 400 metrów od stacji. Czekałam, ale nie widziałam samochodu Chrisa. Usłyszałam jednak szelest krzaków. Coś tam było. Poczułam ból. A potem widziałam ciemność.
                     

       Obudziłam się w małym pokoju. Leżałam na łóżku stojącym na środku pokoju. Obok była komoda. I to wszystko. Ściany były szare, a podłogi ciemne.  Wstałam i zakręciło mi się w głowie. Trzymając się ściany podeszłam do drzwi. Uchyliłam je. Zobaczyłam wielki korytarz, na którego końcu były schody prowadzące na dół. Usłyszałam krzyki.
-Dlaczego jej nie zatrzymałeś?!
-Ma prawo spotykać się z przyjaciółmi!
-Ale nie z NIMI! Mogli ją zabić!
-Skąd mogłem wiedzieć z kim ona się przyjaźni?!
        Zdecydowałam zejść na dół. Chwiejąc się zwlokłam się ze schodów. Na dole był spory salon, urządzony jakoś tak…starodawnie. David i Chris mnie zobaczyli.
-Jesteś taka lekkomyślna!- wrzasnął Chris.
-Do cholery! Powiedzcie mi co tu się dzieje!
_____________________________________
 Krótki, nudny i w ogóle nie jestem z niego zadowolona. Rozdziały piszę z wyprzedzeniem, dlatego na razie w miarę często się pojawiają. Jestem aktualnie w trakcie pisania VI.  Dodatkowo powiem wam, że następne rozdziały pisane są z różnych perspektyw. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz